Artykuł
Brawa za udawanie
Jennifer Lopez na koncercie w Inglewood (Kalifornia). 8 maja 2021 r.
Piosenkarz śpiewający cudzym głosem to żaden ewenement. Takie historie dzieją się na samych szczytach list przebojów. I często… nikomu nie przeszkadzają
„If You Had My Love”, „Let’s Get Loud”, „Jenny from the Block” i wiele, wiele innych. Szacuje się, że amerykańska piosenkarka Jennifer Lopez, która wylansowała wspomniane hity, sprzedała w sumie ok. 75 mln egzemplarzy swoich płyt. Muzyczna kariera tej tancerki, aktorki, projektantki mody trwa od ćwierćwiecza. Teraz jej notowania mogą spaść na łeb na szyję. W mediach społecznościowych rozeszła się informacja, że J.Lo nie jest tym głosem, za który się podaje.
A wszystko za sprawą internetowych zwierzeń Natashy Ramos na TikToku. Piosenkarka zdobyła się na brawurowe wyznanie: „To ja jestem głosem z «Jenny from the Block»”. A w następnym filmiku tylko dorzuciła, że to ona śpiewała „I’m Glad”, „The One”, „Loving You” i „Baby I Love U”.
Ramos jest wymieniona na płycie „This Is Me… Then” jako artystka z chórku. Tyle że jej zdaniem jej wokale nagrywane jako tło dla Jennifer zostały wykorzystane jako głos prowadzący. „Weszła do studia i nagrała kilka wokali na tle moich. Jestem przekonana, że całkowicie ściszyli jej wokal, ponieważ brzmi on prawie identycznie jak w utworze referencyjnym (który służy za wyjściowy wzór dla przyszłej piosenki – red.)” – tak o kulisach sesji nagraniowej z udziałem J.Lo opowiada Natasha Ramos.
W całej historii nie chodzi chyba jednak o ujawnienie prawdy, tylko o pieniądze. Piosenkarka z drugiego szeregu uważa, że została finansowo wykorzystana, a rykoszetem dostało się gwieździe. I teraz internet nie zostawia suchej nitki na Jennifer Lopez: nie dość, że nie potrafi śpiewać, to jeszcze maskuje swoje braki warsztatowe, żerując na prawdziwych talentach.