Artykuł
Zniszczyć każdy kawałek tej ziemi
Wolę być oskarżony przez Międzynarodowy Trybunał Karny o zbrodnie wojenne, niż się poddać
Z Amiadem Cohenem rozmawia w Jerozolimie Karolina Wójcicka
Jest pan jedną z niewielu osób, z którymi Binjamin Netanjahu spotkał się po 7 października.
Jestem mądrym facetem, którego Netanjahu szanuje.
Premier korzysta z pana rad?
W niektórych kwestiach się zgadzamy, w innych nie. Czy mam na niego wpływ? Nie wiem.
Zakładam, że Netanjahu konsultował się z panem w sprawach związanych z wojną. Niedługo po jej wybuchu napisał pan na łamach „Jerusalem Post”, że nadrzędnym celem Izraela powinno być doprowadzenie do porażki Hamasu. Gaza jest dziś w ruinie. Cel został osiągnięty?
Zdecydowanie nie. Dla nas ważniejsze od wygrania wojny jest to, by Hamas się poddał.
Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta: II wojna światowa. Amerykanie nie wygrali wojny, tylko Japończycy ją przegrali. Poddali się. Kapitulacja oznacza uznanie wyższości wroga, dzięki czemu może zapanować pokój. Japonia przeszła od tego czasu ogromną przemianę – ze społeczeństwa zmilitaryzowanego stała się krajem pacyfistycznym. Niemcy zaś stoją dziś na czele walki z antysemityzmem. Jak do tego doszło? Niemcy zostały pokonane. Nie ja to wymyśliłem. Parafrazując Roosevelta: na świecie nie zapanuje pokój, dopóki niemiecka i japońska potęga militarna nie zostanie całkowicie zniszczona. Nie chodziło o eliminację ludności, lecz filozofii opartej na podboju.